Wojna o panowanie w Ameryce Północnej
Delice Bette | 8 maja, 2023
Streszczenie
Wojna o podbój (1754 – 1760) to nazwa nadana w Quebecu północnoamerykańskiemu teatrowi wojennemu przed i w trakcie wojny siedmioletniej. W Stanach Zjednoczonych konflikt ten jest często określany jako wojna francusko-indyjska. Po jednej stronie stanęli Francuzi, ich milicja z Nowej Francji i ich rdzenni amerykańscy sojusznicy, a po drugiej Brytyjczycy, ich amerykańska milicja i ich irokezi, walcząc o kolonialną dominację w Ameryce Północnej. Działania wojenne rozpoczęły się w 1754 roku, dwa lata przed wybuchem wojny siedmioletniej w Europie, podczas potyczek w dolinie Ohio.
Od końca XVII wieku Francuzi i Anglicy rozszerzali wzajemnie swoim kosztem swoje północnoamerykańskie posiadłości i poprzez te morskie, kolonialne, terytorialne i handlowe rywalizacje zderzyli się w Ameryce z kilkoma konfliktami zbrojnymi, które nałożyły się na ówczesne wojny europejskie. W obliczu odparcia ataków wroga przez Nową Francję, która do tej pory zdołała odebrać Francuzom jedynie Acadię, trzynaście kolonii brytyjskich w połowie XVIII wieku wciąż było okrążonych od zachodu i północy przez ogromne, ale ostatecznie słabe imperium francuskie, polegające bardziej na sojuszach z Amerindianami i bojowości swoich kolonistów niż na realnym wsparciu ze strony metropolii. Kiedy po 1749 roku i trzeciej wojnie międzykolonialnej rywalizacja francusko-brytyjska rozgorzała na nowo, skrystalizowana przez chęć obu stron do ekspansji w dolinie Ohio, nowy konflikt wydawał się nieunikniony. Faktycznie wybuchł on w 1754 roku.
Początkowo punktowany serią francuskich sukcesów w pierwszych trzech latach, konflikt wkrótce przybrał nieoczekiwane rozmiary ze względu na intensyfikację działań w Europie i brytyjskie dążenie do ograniczenia francuskiej obecności w Ameryce Północnej. Na jego przebieg złożyło się wówczas wysłanie w 1758 r. dużego kontyngentu brytyjskiego do kolonii, brak żywności i zaopatrzenia spowodowany złym zarządzaniem na szczeblu lokalnym, co doprowadziło do klęski głodu w latach 1757-1758 (łączącej słabe zbiory w 1757 r., nadużycia kupców, wzrost liczby konsumentów i spadek liczby producentów, przy czym ci ostatni zostali zmobilizowani również latem), blokada nałożona przez Royal Navy (która stopniowo stawała się panem mórz) na porty francuskie oraz intensyfikacja działań wojennych Francji w Europie: Z tych wszystkich powodów wojna ostatecznie obróciła się na korzyść Brytyjczyków, którzy w 1759 roku mogli dokonać inwazji na Nową Francję.
Najbardziej efektownym oblężeniem było oblężenie jej stolicy, Quebecu, w tym samym roku. Zdobycie Montrealu w 1760 roku położyło kres wojnie w Ameryce i uświęciło miażdżące zwycięstwo Imperium Brytyjskiego nad najgroźniejszym dotąd konkurentem. Terytorium francuskie zostało przyznane Brytyjczykom w 1763 roku na mocy traktatu paryskiego, z wyjątkiem wysp St. Pierre i Miquelon, w pobliżu Nowej Fundlandii.
Sytuacja geograficzna około 1750 r.
W tym czasie Francja posiadała zdecydowaną większość zbadanego obszaru nowego kontynentu, ponad połowę Ameryki Północnej. Obejmował on część dzisiejszego Quebecu (Zatoka Hudsona i Nowa Fundlandia nie były pod francuską kontrolą od 1713 roku) oraz znaczną część dzisiejszych środkowych Stanów Zjednoczonych. Jej granice rozciągały się na północ od krawędzi dzisiejszego Labradoru, paraboli pod James Bay wokół jeziora Manitoba i jeziora Winnipeg w środkowej Manitobie, i w dół do Zatoki Meksykańskiej, podążając za rzeką Missisipi dalej na zachód. Te ogromne terytoria tworzyły szalę o długości około 4 tysięcy kilometrów i szerokości od 600 do 2 tysięcy kilometrów.
Ameryka Brytyjska została zredukowana do pasa o szerokości 300 do 500 kilometrów, który rozciągał się z północy na południe wzdłuż wybrzeża Atlantyku na długości około 2000 kilometrów. Odpowiadał on terytorium trzynastu kolonii brytyjskich w Ameryce. Zaczynał się od czterech kolonii Nowej Anglii (New Hampshire, Massachusetts, Rhode Island i Connecticut) położonych na styku z krajami Laurentii, następnie czterech kolonii położonych między podnóżem Appalachów a oceanem (Nowy Jork, New Jersey, Pensylwania i Delaware), gdzie znajdowały się główne porty, i wreszcie pięciu kolonii południowych (Maryland, Wirginia, Karolina Północna, Karolina Południowa i Georgia, patrz załączona mapa).
Waga osadnictwa francuskiego i brytyjskiego około 1750 r.
Nowa Francja i Luizjana liczyły ok. 90 tys. mieszkańców, z których rodziny macierzyste pochodziły z zachodniej Francji. Od lat siedemdziesiątych XVII wieku strumień emigracji ograniczał się głównie do żołnierzy i marynarzy. Wzrost demograficzny francuskiej kolonii (ograniczonej do 2 tys. mieszkańców w 1660 r., 16 tys. ok. 1700 r.) wynikał z wyjątkowego wskaźnika urodzeń, wynoszącego ok. 65 na 1000 (świadczy o tym rodzina LeMoyne d’Iberville). Państwo nie zachęcało Francuzów do osiedlania się w Nowej Francji i Luizjanie, albo podejmowało restrykcyjne działania, jak np. zakaz osiedlania się protestantów w Kanadzie. Niekończąca się kanadyjska zima również odstraszała wielu potencjalnych emigrantów. W 1755 r. jedna czwarta ludności Kanady mieszkała w miastach Québec (7 do 8 tys. mieszkańców), Montréal (4 tys.) i Trois-Rivières (1 tys.). Podjęto też wysiłek, by przyspieszyć zasiedlenie Detroit, zwornika Wielkich Jezior. Luizjana, kolonia niemal marginalna, miała ledwie 4 tys. mieszkańców pochodzenia francuskiego.
Trzynaście kolonii brytyjskich, zgrupowanych na węższym pasie wybrzeża, liczyło 1,5 ludności (około 1630 r. było ich 4,7 tys.). Wzrost demograficzny był spowodowany emigracją – dobrowolną, a przede wszystkim przymusową – protestanckich mniejszości religijnych (purytanów, kwakrów itp.), które przybyły, aby znaleźć swoją ziemię obiecaną po drugiej stronie Atlantyku. Ta tożsamość religijna była bardzo wyraźna: anglo-amerykańscy koloniści nienawidzili kanadyjskich „papistów” (katolików), którzy byli im bardzo wdzięczni: „Nowa Francja nosiła swoją katolicką jedność jak sztandar” (Edmond Dziembowski). Do bazy „anglosaskiej” (Anglicy, Szkoci, Irlandczycy), która stanowiła najważniejszą część przybyszów, dodano imigrację z Europy Środkowej i Północnej, a także wkład afrykański zasilający służebną siłę roboczą kolonii środkowych i południowych. Podobnie jak w Nowej Francji większość osadników mieszkała na wsi, ale szybko rozwijały się miasta portowe (Filadelfia, Nowy Jork, Boston).
Obie Ameryki różniły się także formami rządów. Tolerancja religijna (między kościołami protestanckimi) i praktyka samorządowa (wielu gubernatorów było wybieranych i istniały lokalne zgromadzenia) sprzyjały rozwojowi gospodarczemu kolonii brytyjskich, chociaż były one ściśle monitorowane przez Londyn i nie mogły swobodnie inwestować swoich zysków w przedsięwzięcia przemysłowe, ponieważ metropolia obawiała się ich konkurencji. W Kanadzie panował absolutyzm administracyjny i seigniorialny, co nie wykluczało ducha przedsiębiorczości, takiego jak u kupców montrealskich, ani idei, że jest to także kraina wolności: bez gabelli, bez przycinania, z możliwością nieograniczonego przemierzania latem rozległych lasów Ameryki Północnej, przy okazji tarła z Amerindianami w poszukiwaniu futer.
Po obu stronach pionierzy z własnej woli nawiązywali z Indianami stosunki handlowe i polityczne, związki sformalizowane traktatami, aby uzyskać ich wojenne poparcie. W tej dziedzinie równowaga była wyraźnie na korzyść Francuzów, którzy byli znacznie bardziej ciekawi i szanujący sposób życia ludów Amerindian niż Brytyjczycy, którzy generalnie gardzili nimi, nie chcieli się z nimi mieszać i widzieli w nich jedynie pomocników przeciwko Francuzom. W przeddzień wojny przytłaczająca większość Amerindian w rejonie Wielkich Jezior i dorzeczu Missisipi twierdziła, że jest sojusznikami „Onontio Goa” (Ludwika XV).
Sojusz Francusko-Amerykański
Francuzi byli sprzymierzeni z prawie wszystkimi narodami Amerindian w Ameryce Północnej. Amerindianie stanowili ważną siłę w obronie Nowej Francji. Podobnie jak milicja, byli skuteczni w walce z zasadzkami. Chociaż każdy naród Amerindian ma swoje własne obrzędy i tradycje, można zaobserwować pewną stałość w taktyce i strategiach wojennych przyjętych przez Amerindian biorących udział w konflikcie. Po pierwsze, nigdy nie walczyli oni na otwartej przestrzeni; taktyka zasadzek i kamuflażu była bardziej typowa dla tych sprzymierzeńców. W rzeczywistości atak z zaskoczenia to ich najsilniejszy atut. Wziął on europejskich żołnierzy, którzy byli przyzwyczajeni do walki w linii, z zaskoczenia i spowodował w rezultacie wiele szkód. Jeśli chodzi o przygotowania wojenne, to mimo pewnych różnic w zależności od grupy, istniały pewne wspólne elementy: długie dyskusje przed wyruszeniem, którym towarzyszyła fajka wojenna i tańce. Bardzo popularne były również sny przepowiadające wynik wojny lub to, czy jest ona niebezpieczna dla jednostki lub całego narodu. Bronią używaną przez rdzennych Amerykanów były najczęściej noże, topory i pistolety.
W Kanadzie, podobnie jak w Ameryce Brytyjskiej, większość osadników posiadała broń. „Mężczyźni byli szorstcy i gwałtowni, gotowi użyć prochu w obronie swojej własności” (André Zysberg). Wielu służyło w regimentach milicyjnych.
Różnorodność sił francuskich
Prawdziwa etyka wojskowa cechuje Kanadę, której społeczeństwo, aby przetrwać, spontanicznie nabrało charakteru wojskowego, niemal od samego początku. W 1669 roku, aby zrekompensować brak regularnych wojsk w Kanadzie, Ludwik XIV zadekretował utworzenie w kolonii milicji. Składała się ona ze wszystkich mężczyzn w wieku od 16 do 60 lat. W razie wojny byli oni zobowiązani do wzięcia broni. Służyć musieli wszyscy: mieszczanie, kupcy, mieszkańcy czy służba. Oprócz członków duchowieństwa, przyznawano pewne zwolnienia: niedołężni, oficerowie z komisjami, patentami lub listami służby od króla, w tym oficerowie miecza, sprawiedliwości i administracji oraz komornicy Conseil supérieur i sądów.
Każda z milicji należała do jednego z trzech rządów regionalnych: Quebec City, Trois-Rivières lub Montreal. Organizacja milicji opierała się na prostej strukturze. Milicjanci zbierali się w kompaniach raz w miesiącu, aby przeprowadzić ćwiczenia wojskowe pod dowództwem kapitanów, poruczników i chorążych. Raz lub dwa razy w roku wszystkie kompanie z danego regionu zbierały się na większe ćwiczenia. Milicjanci szkolili się bez żadnego wynagrodzenia poza dzienną racją żywnościową. Gubernator Nowej Francji dowodził wszystkimi milicjami w kolonii. Na czele rządu montrealskiego stał pułkownik, majorzy i asystenci-majorzy nadzorowali działania. Większość pułkowników milicji była prominentnymi kupcami montrealskimi. Odpowiedzialność za opłaty milicyjne spoczywała na subdelegacie intendenta i kapitanach milicji miejskiej. Na wybrzeżach intendent mianował komisarza umiejącego czytać i pisać, który sporządzał listy milicji, zwoływał ćwiczenia i służył jako pośrednik między administracją a ludnością cywilną.
Podczas większych kampanii wojskowych intendent zarządzał masowe pobory. Milicjanci musieli się uzbroić i mieć dobry zapas ołowiu, prochu i knotów. Tym, którzy nie mieli karabinu, intendent zapewniał karabin, ale musieli go zwrócić po powrocie z każdej wyprawy. Ponieważ milicja nie miała munduru, mężczyźni otrzymywali część ubioru (koszula, maska, brayette, mitasy) na każdą kampanię. Milicjanci żywili się tym, co znajdą w lesie. Gdy zabrakło im zwierzyny, jedli trochę pemmican (suszone mięso z tłuszczem) lub rodzaj kaszki (zupy), którą francuscy żołnierze nazywali „klejem”.
W przededniu wojny siedmioletniej milicja nowofrancuska była potężną siłą bojową, bardzo przydatną w sztuce walki w zasadzkach w lasach („mała wojna”) i w walce z wrogimi ludami amerykańskimi. Nie była jednak wyszkolona do prowadzenia wojny w stylu europejskim, tj. walki na otwartej przestrzeni w linii ognia, co wymagało solidnego treningu, by wytrzymać ostrzał salwami. Milicja pod rządami Montrealu była uważana za najbardziej aktywną i skuteczną, ponieważ składała się z wielu „voyageurs”, którzy handlowali futrami, dzięki czemu jej ludzie zyskali przydomek „Białych Wilków” od innych dzielnic i od Amerykanów. W 1750 roku Nowa Francja miała 165 kompanii milicji, 724 oficerów, 498 sierżantów i 11 687 milicjantów. W 1755 roku w Nowej Francji było szacunkowo 15 000 milicjantów. W 1759 roku była to kolonia północnoamerykańska z największym odsetkiem ludności pod bronią.
Kanadyjscy milicjanci, mimo swej skuteczności, nie mogli zaspokoić wszystkich potrzeb militarnych kolonii. Od 1683 roku władze francuskie utrzymywały stałe kompanie detachmentu wojsk morskich. Oddziały te zostały utworzone w 1674 roku przez Departament Marynarki Wojennej w celu obrony francuskich statków i kolonii. Wynagrodzenie tych żołnierzy pochodzi od Marynarki Wojennej. Potocznie określa się ich jako compagnies franches de la marine i należy odróżnić od troupes de la marine służących na statkach i w portach, które również podlegają temu samemu ministerstwu. W dokumentach te pierwsze często określane są jako „troupes du Canada”, „troupes de l’île Royale”, „troupes du détachement de l’infanterie de la marine” lub po prostu „troupes des colonies”.
W Ameryce Północnej w 1750 r. istniało 30 Compagnies franches de la Marine, składających się z niezależnych kompanii, niezorganizowanych w regimenty, na czele których stał kapitan. Za kierowanie poszczególnymi kompaniami odpowiadał gubernator generalny Nowej Francji. Od 1750 roku każdy kapitan rekrutował 50 żołnierzy, którzy zapisywali się na okres sześciu lat. Po tym czasie żołnierze mogli wrócić do Francji lub pozostać w kraju. W rzeczywistości, w zależności od okoliczności, urlopy nie były przyznawane automatycznie. Każda kompania składała się z 43 żołnierzy (w tym żołnierz kadet), 2 sierżantów, 3 kaprali, 1 kadeta na aiguillette i 1 perkusisty z 1 kapitanem, 1 porucznikiem na piechotę i 1 podporucznikiem. Od 1750 roku liczby te uzupełnia kompania strzelców-bombardierów z 50 artylerzystami i czterema oficerami, stacjonująca głównie w Québecu. Detachmenty były jednak wysyłane do Montrealu i do fortów.
Podobnie jak milicja kanadyjska, wolne kompanie marynarki wojennej przyjęły techniki „małej wojny”. Według jednego z jej oficerów, najlepszy oddział na wojnę składał się z kanadyjskich oficerów, którzy dobrze znali kraj, kilku elitarnych żołnierzy, kilku milicjantów przyzwyczajonych do klimatu, kilku kajakarzy i kilku sprzymierzeńców Amerindian. Ci ostatni służyli w dziedzinie logistyki, a także mogli odstraszyć amerykańskich osadników, których należało napotkać. W przededniu wojny podjazdowej w Nowej Francji było 2 400 żołnierzy Compagnies franches de la marine, a w Louisbourgu 1 100.
Siły anglo-amerykańskie
W brytyjskich koloniach Nowego Świata bardzo wcześnie pojawiła się koncepcja milicji, która miała zapewnić przetrwanie młodym osadom podczas konfliktów z Amerindianami. Pierwsza milicja została utworzona w Wirginii w 1632 roku. Opierała się ona na lokalnej rekrutacji i krótkich okresach aktywnej służby w nagłych wypadkach. Każdy mężczyzna zdolny do noszenia broni musiał przynosić ją do kościoła i ćwiczyć po nabożeństwie. W 1682 roku gubernator porucznik Nowego Jorku otrzymał rozkaz utworzenia milicji, która miała odeprzeć wszelkie próby inwazji na kolonię poprzez uzbrojenie i zaciągnięcie jej mieszkańców.
Od połowy XVII wieku milicje kolonialne rosły w siłę i stały się istotną instytucją w kształtowaniu społeczeństwa, przyjmując lokalny koloryt przy zachowaniu głównych linii. Do 1700 r. milicji podlegała cała dorosła męska populacja, a potem wyłączono z niej duże grupy społeczne: sprzymierzonych Amerindian, mulatów i wolnych czarnych, białych służących, czeladników i wędrowców. W niektórych koloniach milicjanci wybierali oficerów, a w innych gubernator dokonywał nominacji. Niezależnie od rodzaju selekcji, oficerowie pochodzili na ogół z klasy rządzącej. Struktura oddziałów prowincjonalnych była podobna do struktury regularnej armii z jej regimentami, batalionami i kompaniami.
W przypadku wojny działania milicji przebiegały według bardzo regularnego cyklu. Pod koniec zimy gubernator mianował kilku pułkowników, którzy mieli dowodzić oddziałami na kampanię wiosenną, i zaopatrzył ich w serię komisariatów oficerskich in blanco, które mieli wykorzystać według własnego uznania. Aby otrzymać swoją komisję, kapitan rekrutował 50 ludzi, porucznik 25, a chorąży 15. Ponieważ mianowanie oficerów i werbowanie milicjantów nie trwało dłużej niż dziewięć miesięcy, musiało być powtarzane co roku. Proces ten podważał ciągłość korpusu oficerskiego.
Milicjanci z Massachusetts, którzy wyruszyli na służbę z wojskami brytyjskimi, zasadniczo wyróżniali się spośród żołnierzy brytyjskich, którzy wywodzili się z proletariatu. Ci aktywni milicjanci byli często tymczasowo bezrobotni i dyspozycyjni do służby wojskowej. Czekali jedynie na ponowne podniesienie się gospodarki, aby znaleźć pracę. Z drugiej strony, w obliczu niedoboru siły roboczej, Wirginia siłą zaciągała włóczęgów, aby wypełnić kontyngenty swoich batalionów milicyjnych. W rezultacie milicjanci zaciągnięci podczas tych niedoborów bardziej przypominali społecznie brytyjskich żołnierzy niż kolonistów z Wirginii.
Aby chronić amerykańskich osadników w Trzynastu Koloniach przed atakami i najazdami Franko-Indian, powstaje specjalna jednostka – Rangersi. Stali się oni ważną bronią w amerykańskiej taktyce i zostali włączeni do regularnej armii. W rzeczywistości, w 1755 roku, Lord Loudoun zdał sobie sprawę, że zasadzki praktykowane przez tych Rangersów, w połączeniu z nową taktyką i jednostkami brytyjskich wojsk regularnych, mogą okazać się potężnym atutem. Od tego momentu Rangersów można było spotkać na wszystkich frontach.
Oprócz Rangersów, w skład sił amerykańskich w ramach sił brytyjskich wchodzili także Colonial Pioneers. Składają się one z amerykańskich oddziałów naziemnych. Żołnierze ci byli szkoleni przez około osiem miesięcy w roku przez ustawodawcę swojej prowincji, a opłacani i wyposażani przez daną kolonię. Massachusetts, najludniejsza kolonia, miała największą liczbę Colonial Pioneers: 6,800 w 1759 roku. Według zachowanych zapisów konfliktu, żołnierze ci nie brali bezpośredniego udziału w walkach i zamiast tego byli wykorzystywani do budowy i utrzymania brytyjskich fortyfikacji, baterii i obozowisk.
Brytyjscy oficerowie, którzy wylądowali w Nowym Świecie, wyrobili sobie bardzo złą opinię o siłach amerykańskich. Potępiali nierzetelność milicji, zapach ich obozu, który można było dostrzec z odległości wielu mil, oraz sieć osobistych i umownych lojalności, która przez nich przebiegała. Ku zdumieniu brytyjskich oficerów, amerykańscy oficerowie milicji otwarcie bratali się ze swoimi milicjantami.
Szkocki generał brygady John Forbes napisał o ludności i wojsku, które zastał w Pensylwanii, że byli „marną zbieraniną zrujnowanych karczmarzy, intrygantów i indiańskich kupców… szumowinami najgorszego rodzaju”. Generał Wolfe był jeszcze bardziej surowy: „Amerykanie to generalnie najbardziej tchórzliwe i godne pogardy psy, jakie można sobie wyobrazić. Nie można im ufać w bitwie. Padają martwi w swoich brudach i dezerterują całymi batalionami, ze swoimi oficerami i wszystkim. Takie łajdaki są raczej przeszkodą niż prawdziwą siłą armii. Słowa te padły w 1758 roku, kiedy wojna trwała już trzeci rok…
Ekspedycja, która w 1745 roku opuściła Boston podczas poprzedniego konfliktu i z powodzeniem zaatakowała Louisbourg z oddziałem złożonym głównie z milicjantów, pokazuje, że te oceny dokonywane przez oficerów o europejskim pochodzeniu i arystokratycznej kulturze są przesadzone. Siły amerykańskie cierpiały z powodu ich rozproszenia na ogromnym obszarze, z powodu trudności, dla często pozbawionych grosza kolonii, z ich finansowaniem oraz z powodu braku scentralizowanego dowództwa, w przeciwieństwie do Kanady. Trudności te pogłębiał jeszcze brak patriotyzmu i rywalizacja, a nawet nienawiść, jaką żywiły do siebie kolonie brytyjskie.
Pokój z 1748 roku zwrócił Francji wyspę Cape Breton i fortecę Louisbourg. Ten powrót do status quo ante nie spodobał się Anglo-Amerykanom w czasie, gdy rozpoczynała się walka o kontrolę nad wielkimi przestrzeniami amerykańskiego Zachodu.
Strategia francuska
Był on ambitny i został zdefiniowany już we wrześniu 1748 roku, w raporcie dla króla autorstwa gubernatora La Galissonière. Dokument ten podkreślał znaczenie amerykańskiego Zachodu dla długofalowych interesów Francji, o tyle, że konflikt francusko-brytyjski był teraz głównym czynnikiem w polityce światowej.
Kraj Illinois, plemion Amerindian sprzymierzonych z Francją, miał niewielką wartość gospodarczą. Utrzymywane tam posterunki były nawet, przez długi czas, dużym obciążeniem finansowym dla kolonii: cały sprzęt i zaopatrzenie dla garnizonów trzeba było sprowadzać z Kanady, czasem nawet z metropolii. Towary oferowane Indianom musiały być sprzedawane ze stratą, aby zwalczyć brytyjską konkurencję. Jednak posterunki te były niezbędne dla przyszłości kolonii, ponieważ stanowiły barierę dla brytyjskiej ekspansji i umożliwiały francuską dominację nad Amerindianami aż do Luizjany.
Kanada nie była szczególnie zamożna. Jej podupadający handel ograniczał się do obrotów rzędu 150 000 funtów rocznie, a Brytyjczycy, lepiej usytuowani, dostarczali lepsze produkty po niższych kosztach. W oczekiwaniu na uczynienie z niej ewentualnej osady poprzez rozwój jej obszarów rolnych, Nowa Francja miała wielką wartość strategiczną, ponieważ Brytyjczycy przywiązywali taką wagę do swoich trzynastu amerykańskich kolonii, że byli gotowi skierować duże siły do ich obrony, siły, których nie mogli zatrudnić w Europie.
Jeśli dolina Ohio, łącząca Wielkie Jeziora z Missisipi, zostanie opuszczona, utracony zostanie handel kanadyjski, zagrożona będzie Luizjana, a także Meksyk, należący do hiszpańskiego sojusznika. Należy więc okrążyć Trzynaście Kolonii, by zaniepokoić rząd w Londynie, który unieruchomi flotę i armię. Francuski handel z Indiami Zachodnimi mógłby zostać uratowany, a brytyjska ekspansja zatrzymana, nie mając nawet marynarki, która mogłaby walczyć na równi z Royal Navy…
Budując forty w Ohio, można było bardzo dobrze obejść się bez floty, która normalnie odpowiadałaby znaczeniu interesów gospodarczych i kolonialnych metropolii. To szczególnie zuchwałe rozumowanie odpowiada potrzebom czasu (wielka niższość marynarki francuskiej) i prefiguruje strategię Napoleona, który dzięki blokadzie kontynentalnej wierzył, że może pokonać Wielką Brytanię po Trafalgarze, nie posiadając floty wojennej zdolnej do pokonania Royal Navy. To, że to strategiczne myślenie powinno pochodzić od człowieka, który był członkiem Royal Navy – prawie wszyscy gubernatorzy Kanady wywodzili się z niej – nie jest przypadkiem.
Wzrost napięć (1748 – 1754)
W 1749 roku Francuzi i Brytyjczycy wznowili swój marsz naprzód w Ameryce Północnej. Aby mieć oko na Louisbourg i mieć port, w którym można by zimować swoje eskadry, Londyn postanowił osiedlić 3000 protestanckich osadników w zatoce Chibouctou i założył port Halifax. Generał Cornwallis osiadł tam jako gubernator Nowej Szkocji. W tym samym roku Anglo-Amerykanie postanowili przejąć rzekę Ohio od Wirginii, ponieważ potrzebowali nowych terenów. Stworzyli obdarzoną królewskim statutem Kompanię Ohio, której celem było rozdanie i zagospodarowanie 500 000 akrów „dziewiczej” ziemi, czyli odebranej Amerindianom. Układ ten był w pełni popierany przez spekulantów, bojarów i najbogatszych plantatorów (udziały w nim miał młody George Washington).
Stosując program określony przez La Galissonière’a, Francuzi postanowili zagrodzić im drogę i umocnić się militarnie w Ohio. W 1749 roku francuski gubernator wysłał 230 ludzi, składających się z amalgamatu kanadyjskich milicjantów, oddziałów morskich i Amerindian Abenaki. Ich misją było opisanie, rozpoznanie, sporządzenie mapy i zasadzenie broni Francji. Céloron de Bienville, major z Detroit, który dowodził ekspedycją, zakopał ołowiane tabliczki, by odnotować przejęcie władzy przez Francuzów. Zauważył przede wszystkim, że Brytyjczycy byli już dobrze zadomowieni w regionie, a wpływy Francji na Amerindianów malały. W 1752 roku rozpoczęła się pierwsza francuska ofensywa: Langlade, francusko-amerykański półkrwi na czele oddziału Chippewas i Ottawas, zmiótł wszystkie brytyjskie osady w tym regionie podczas terrorystycznego najazdu. Zniszczył Pickawillany, ich najbardziej zaawansowaną bazę wśród Miamis, zabił jednego z ich pro-brytyjskich wodzów i odzyskał kontrolę nad plemionami.
La Jonquière, następca La Galissonière’a w 1749 r., starał się być mniej groźny, bardziej przekonujący, ale w 1752 r. jego następcą został Duquesne de Menneville, który bezwzględnie podjął politykę La Galissonière’a i postanowił przejść do kolejnego etapu: zakładania stale zajętych fortów. Kampania z 1753 r. rozpoczęta z silnym oddziałem 2200 ludzi dowodzonym przez Paula Marin de la Malgue, weterana oddziałów morskich (300 żołnierzy, 200 Amerindian, 1700 milicjantów) zakończyła się pół-porażką. Poniosła ciężkie straty z powodu warunków naturalnych, a Paul Marin, który dosłownie zapracował się na śmierć, zmarł z wycieńczenia po próbie poprowadzenia budowy trzech fortów.
Z drugiej strony kampania z 1754 roku, która umożliwiła dokończenie dzieła rozpoczętego przez Paula Marina de la Malgue, zakończyła się pełnym sukcesem. Według tradycji Amerindian rozpoczęła się ona w lutym i zaowocowała zainstalowaniem 100 ludzi w Forcie Le Boeuf, na dopływie Allegheny, oraz 100 ludzi w Presqu’île, na południowym brzegu jeziora Erie, podczas gdy Le Gardeur de Saint-Pierre założył Fort Venango na rzece Allegheny. Zbudowanie tych trzech fortów w ciągu nieco ponad roku było nie lada wyczynem, który jednak stwarzał poważne problemy, biorąc pod uwagę odległości związane z ich zaopatrzeniem, gdyż na każde 500 ludzi garnizonu na Zachodzie potrzeba było 1500 do zapewnienia wsparcia logistycznego.
Konieczne było zatem zwiększenie liczby personelu. Minister marynarki wyraził na to zgodę, co świadczy również o tym, że ekspansjonistyczna polityka La Galissonière’a określona w latach 1748-49 została zaaprobowana przez króla. W kwietniu 1750 roku Ludwik XV podjął decyzję o zwiększeniu liczby wolnych kompanii marynarki w Dolinie Świętego Wawrzyńca z 28 do 30 oraz o zwiększeniu liczby ludzi w każdej z nich. Stworzył również kompanię kanonierów-bombardierów. Dzięki wysłaniu 1000 rekrutów w 1750 roku liczba mężczyzn wzrosła z 787 do 1500, a ci, którzy nie nadawali się już do służby, zostali zwolnieni.
Operacja komandosów pod Langlade wywołała konsternację w Wielkiej Brytanii. Rozmieszczenie w następnym roku dużego kontyngentu wyprawy Marina sprawiło, że gubernatorzy bezpośrednio zainteresowanych prowincji, James Hamilton (pl) dla Pensylwanii i Robert Dinwiddie dla Wirginii, która posiadała udziały w Kompanii Ohio, obawiali się najgorszego. Jego skargi odbiły się echem w Londynie, który 21 sierpnia 1753 roku zwrócił się do swoich gubernatorów o zrobienie wszystkiego „nawet siłą”, aby zapobiec francuskim wtargnięciom. Dinwiddie dysponował milicją o jakości wyższej niż ta z Nowej Anglii. Postanowił ją wykorzystać, stawiając na czele małej kolumny 21-letniego młodzieńca, George’a Washingtona, który nie miał doświadczenia w dyplomacji. 11 grudnia 1753 roku przybył on do Fortu Le Boeuf. Został grzecznie powitany przez komendanta tego miejsca, Jacquesa Le Gardeur de Saint-Pierre, który obiecał przekazać jego list gubernatorowi Duquesne de Menneville, ale jednocześnie ostrzegł go, że prawa króla Francji, jego pana, są nad Ohio „niepodważalne”.
Zimą 1753-1754 roku Dinwiddie, który wiedział, że Duquesne wznowi wiosną swoje natarcie, postanowił wziąć go szturmem. Nakazał kapitanowi Trentowi udać się z oddziałem do wideł Ohio, aby jak najszybciej zbudować posterunek wojskowy, co też uczyniono do połowy lutego. Po stronie francuskiej, jak przewidział Dinwiddie, Duquesne nie pozostał bezczynny. Obciążył Claude’a-Pierre’a Pécaudy’ego de Contrecœur’a zadaniem dokończenia rozpoczętej w 1753 roku linii trzech fortów poprzez budowę znaczącej konstrukcji na tej samej pozycji, którą wybrał Dinwiddie. 16 kwietnia Contrecœur i jego ludzie dotarli do fortu zbudowanego przez Wirgińczyków. Zajmujący go pięćdziesięciu ludzi poddali się bez walki i ewakuowali miejsce. Contrecœur kazał zburzyć fort i zbudował Fort Duquesne. Praca była znaczna: wraz z Fortem Niagara i Fortem Detroit była to najbardziej imponująca konstrukcja wojskowa podjęta przez Francuzów na kontynencie amerykańskim. Fort Duquesne (dziś Pittsburgh), miejsce o dużym znaczeniu strategicznym, miał odegrać kluczową rolę w zabezpieczeniu drogi do Luizjany.
Pod koniec maja, gdy budowa fortu przebiegała sprawnie, Contrecoeur dowiedział się o przybyciu w te okolice nowych sił wirginijskich. Było to 200 ludzi George’a Washingtona, awansowanego na podpułkownika milicji, który otrzymał od Dinwiddiego rozkaz wzmocnienia niewielkiego garnizonu, który Francuzi dopiero co wyparli. Po drodze dołączyła do niego grupa sprzymierzonych z Irokezami wodza Tanaghrissona. Contrecœur polecił chorążemu Coulon de Jumonville spotkać się z nim z małym oddziałem, aby ostrzec go przed opuszczeniem regionu. Został on w niejasnych okolicznościach zastrzelony przy próbie spartaczenia (przez długi czas nie wyjaśniano odpowiedzialności Waszyngtona i jego Amerindiańskich sojuszników w strzelaninie), a jego towarzysze dostali się do niewoli. Ścigany przez brata Jumonville’a, Washington zamknął się w Forcie Necessity (mały drewniany fort naprędce zbudowany w niewielkiej odległości od Fortu Duquesne), gdzie znalazł się otoczony. Obawiając się masakry, został zmuszony do poddania się 3 lipca 1754 roku i pisemnego przyznania się do „zamachu”, po czym został warunkowo zwolniony. Później odwołał swoje oświadczenie, twierdząc, że tłumacz go oszukał… W każdym razie „jest jedynym prezydentem USA, który poddał się wrogowi” (Luc Lépine) pod koniec operacji, która była bardziej „amatorska” (Fred Anderson) niż prawdziwa operacja wojskowa. Mniej lub bardziej skompromitowany, został wyśmiany i skrytykowany aż w Londynie.
Wybory dyplomatyczne i wojskowe z 1755 r.
Sukcesy francuskie z 1754 roku miały trzy konsekwencje.
Najpierw Francuzi, po dwóch kampaniach, zdominowali dolinę Ohio. W terenie amerykańskie milicje okazały się mierne, co wzmocniło pogardę Kanadyjczyków dla przeciwnika i sprawiło, że gubernator Duquesne de Menneville nabrał optymizmu, pisząc w 1754 roku: „Jestem przekonany, że zawsze pokonamy te oddziały, które są tak słabo zorganizowane, że w ogóle nie są sprawne”. W euforii zwycięstwa Kanadyjczycy mieli tendencję do niedoceniania swoich przeciwników. Korzystając ze swojego sukcesu, Duquesne de Menneville zapewnił sobie poparcie Irokezów na październikowej radzie.
Druga konsekwencja: interwencja Wielkiej Brytanii. Francuskie postępy najpierw rozpaliły opinię publiczną w trzynastu koloniach. Jeszcze przed zakończeniem tych sukcesów, w czerwcu 1754 roku w Albany zebrał się kongres. Benjamin Franklin, delegat z Pensylwanii, podburzył zgromadzenie przeciwko Kanadzie i poprosił o wojska z Londynu. Zaproponował też zjednoczenie Trzynastu Kolonii w celu skoordynowania walki z Francuzami, ale ta propozycja, uznana później za proroczą, nie została przyjęta. W rzeczywistości nie wszystkie stany uczestniczyły w tym spotkaniu (Wirginia była nieobecna), a delegaci byli podzieleni. Nowojorczycy, którzy handlowali z Kanadą, opowiadali się za pokojem, natomiast handlarze futer, którzy mieli powiązania z Irokezami, byli za interwencją zbrojną. Ostatecznie kongres w Albany niczego nie rozstrzygnął.
Interwencja wojskowa nadeszła z Londynu, gdzie opinia była coraz bardziej zdenerwowana na Francję, mimo że rząd brytyjski, zdominowany przez kanclerza skarbu Henry’ego Pelhama i jego brata księcia Newcastle, od dawna opowiadał się za appeasementem. Od listopada 1749 r. w Paryżu obradowała specjalna komisja francusko-brytyjska, która miała rozstrzygnąć problemy amerykańskie. Do lipca 1755 r. delegaci obu państw prowadzili prawdziwy dialog głuchych, próbując wytyczyć wyraźną granicę między obiema Amerykami. Ale stanowiska były zbyt rozbieżne, a mapy nie dość precyzyjne, by widzieć wyraźnie. W 1754 (lub 1755) roku Benjamin Franklin przybył do Londynu, by poprzeć sprawę amerykańskich kolonistów i oświadczył, że „nie ma co liczyć na odpoczynek dla naszych trzynastu kolonii, dopóki Francuzi są panami Kanady”. Coraz więcej ludzi było tego zdania, zachęceni przez gazety, które prowadziły kampanię przeciwko Francji.
W marcu 1754 roku, wraz ze śmiercią Henry’ego Pelhama, rząd brytyjski nie mógł już dłużej opierać się fali podżegania do wojny, która zdominowała Izbę Gmin. Aspiracje lobby kolonialnego żarliwie wspierał William Pitt, ultranacjonalistyczny tenor, który zdominował Parlament. Pod koniec 1754 r. książę Newcastle poparł plan działań przeciwko Nowej Francji i zapewnił sobie wotum w wysokości 1 mln funtów na „zabezpieczenie słusznych praw i posiadłości Korony w Ameryce”. Za te pieniądze postanowiono zebrać za Atlantykiem dwa pułki „regularnych” (odpowiednik wolnych kompanii marynarki wojennej), a przede wszystkim wysłać dwa pułki piechoty liniowej. Te cztery pułki znalazły się pod dowództwem generała Braddocka. Jego misją, z pomocą milicji z Wirginii, było zajęcie doliny Ohio, podczas gdy w Akadii przygotowywano inną operację.
Trzecia konsekwencja: militarne wsparcie Francji dla jej kolonii Kanady. Kiedy śmierć Jumonville’a stała się znana we Francji, reakcja opinii publicznej była równie silna jak w Wielkiej Brytanii. Napisano kilka odezw, by uczcić jego pamięć i zbesztać jego zabójców. Francuski ambasador, Mirepoix, protestował, ale nie do tego stopnia, by zrywać współpracę. Ludwik XV, który chciał uniknąć wojny, podtrzymał negocjacje i zwolnił z dowództwa gubernatora Duquesne de Menneville, gdyż uznano go za zbyt wojowniczego. Ale król chciał też zapewnić bezpieczeństwo Kanadzie. Gdy dotarła do niego informacja o wyprawie Braddocka, natychmiast postanowił się z nią rozprawić, wysyłając równoważne siły liczące od 3 do 4 tys. żołnierzy.
Po raz pierwszy od 1665 roku (regiment Carignan-Salières) Francja wysłała do Kanady oddziały wojskowe. Osiem batalionów wylosowano z sześciu różnych pułków. Umieszczone pod dowództwem barona de Dieskau, generała oficera, który był weteranem wojen niemieckich, miały wzmocnić garnizony Louisbourg, Québec i Montréal. Ich misja była ściśle defensywna; podczas gdy piechota metropolii broniła ufortyfikowanych miast, oddziały kolonii musiały być zdolne do prowadzenia działań ofensywnych na Zachodzie. Pierwotnie nie było mowy o prowadzeniu przez wojska liniowe wojny w stylu europejskim przy tak ograniczonych środkach.
Kontyngent ten zaokrętował się w Breście w kwietniu 1755 roku w eskadrze czternastu okrętów pod dowództwem generała porucznika Dubois de La Motte. Składała się ona głównie z okrętów uzbrojonych jako flotylle (jedenaście), czyli lekko uzbrojone transportowce. Wysłanie tego wzmocnienia, odebrane przez Londyn jako niedopuszczalne, natychmiast wywołało eskalację militarną. Edward Boscawen, który dowodził eskadrą amerykańską w Halifaxie, otrzymał rozkaz przechwycenia jej u wejścia do Św. Wawrzyńca poprzez zdobycie lub zatopienie wszystkich francuskich statków bez ostrzeżenia. 8 czerwca 1755 roku u wybrzeży Nowej Fundlandii po gwałtownej kanonadzie zdobyto dwa odosobnione okręty francuskie (patrz wojna morska poniżej). Wojna między Francją a Wielką Brytanią nie została jeszcze wypowiedziana (oficjalnie zostanie ogłoszona dopiero w czerwcu 1756 roku). Jednak właśnie się rozpoczęła, po latach rosnących napięć w Ameryce.
Opór (1755 – 1757)
Od początku wojna była dla Francji bardzo trudna pod względem morskim. Po stratach poniesionych w wojnie o sukcesję austriacką Ludwik XV podjął prawdziwy wysiłek modernizacji swojej floty. Najstarsze jednostki zostały zezłomowane, a w latach 1748-1755 zwodowano czterdzieści trzy okręty. Mimo to Francuzi znaleźli się mniej więcej w stosunku jeden do dwóch: sześćdziesiąt okrętów i około trzydziestu fregat wobec stu dwudziestu okrętów i siedemdziesięciu pięciu fregat Royal Navy. Oprócz Kanady trzeba było zaopatrywać i bronić francuskich Indii Zachodnich, placówek handlowych na wybrzeżu Afryki oraz tych w Indiach. „Po stronie francuskiej wszystko zależało od morza, nawet jeśli koloniści kanadyjscy i ich indiańscy sojusznicy opóźniali termin” (Patrick Villiers).
Przez cały rok 1754 napięcie nadal rosło, ale Londyn i Wersal pozostawały oficjalnie w stanie pokoju. Wiosną 1755 roku działania wojenne rozpoczęły się bez wypowiedzenia wojny, gdy Royal Navy próbowała przechwycić u wybrzeży Nowej Fundlandii duży konwój złożony z czternastu statków przewożących od 3 do 4 tysięcy żołnierzy zmierzających do garnizonów w Kanadzie (patrz też wyżej). Była to połowiczna porażka: zdobyto tylko dwa statki (eskortowiec i transportowiec), ale jesienią brytyjska marynarka odniosła sukces w wielkiej obławie, zajmując na Atlantyku trzysta statków handlowych. Pojmała ponad 6 tys. marynarzy, których nie chciała wypuścić, aby osłabić kruchy rezerwuar ludzki, jakim było zaledwie 50 tys. marynarzy dostępnych dla Francji.
Mimo to, dzięki jakości swoich dowódców (Beaussier de L’Isle, Dubois de La Motte), francuska marynarka wciąż zdołała zaopatrzyć Kanadę w 1756 i 1757 roku. W 1756 roku trzy statki i trzy fregaty opuściły Brest, by przetransportować Montcalma i 1500 ludzi, którzy bez przeszkód wylądowali w Quebecu mimo brytyjskich patroli. W 1757 roku wysiłki zostały skoncentrowane na obronie Louisbourga, który blokował dostęp do Świętego Wawrzyńca. Trzy francuskie dywizje, które od stycznia do maja wyruszyły osobno, połączyły tam siły z osiemnastoma statkami i pięcioma fregatami. Pozostały tam aż do jesieni. Ta koncentracja marynarki narzuciła respekt Brytyjczykom, którzy dysponowali równoważnymi siłami (dziewiętnaście okrętów, trzynaście fregat lub korwet) oraz korpusem desantowym. Nie odważyli się na atak, a następnie zostali zmieceni z okolic Île Royale przez sztorm. Była to ostatnia zwycięska operacja francuskiej marynarki w tej wojnie.
Upadek (1758 – 1762)
Rok 1758 był kluczowym rokiem konfliktu. Eskadrę wracającą z Louisbourga nękał tyfus. Skaził on miasto Brest i jego okolice, zabijając ponad 10 000 osób. Ta katastrofa zdrowotna całkowicie zdezorganizowała bretoński przemysł zbrojeniowy, podczas gdy Royal Navy niestrudzenie kontynuowała łapanki statków cywilnych (rybołówstwo, żegluga przybrzeżna, handel), by osuszyć rekrutację załóg wojskowych. Trudności dotyczyły także finansów: w Tulonie masowo dezerterowali marynarze, którzy od roku nie otrzymywali pensji. Sześć statków udało się uzbroić do Indii Zachodnich i Kanady, ale nie udało im się przekroczyć Cieśniny Gibraltarskiej, którą blokowały bardzo duże siły (osiemnaście statków Saundersa i Osborna). Schronili się w hiszpańskim porcie, by czekać na posiłki (część z nich dostała się do niewoli) i ostatecznie musieli wrócić do Tulonu.
Statki z Atlantyku (Brest, Rochefort), którym udało się przedostać przez blokadę, były teraz niewystarczające, by uniemożliwić Brytyjczykom atak na Louisbourg. Zrobili to jeszcze większymi siłami niż w poprzednim roku: dwadzieścia do dwudziestu dwóch statków, piętnaście do osiemnastu fregat, sto do stu pięćdziesięciu statków towarowych przewożących armię liczącą 12 do 14 tysięcy ludzi. Louisbourg, broniony przez 3 tysiące ludzi, musiał poddać się latem. Sześć statków i fregat, które przywiozły posiłki i którym nie pozwolono odejść, gdy było to jeszcze możliwe, zostało zniszczonych lub schwytanych. Tylko jeden statek zdołał uciec: fregata korsarska, która bezskutecznie prosiła o pomoc w Bayonne. Samotny statek, który przybył z opóźnieniem, wolał zawrócić na widok brytyjskiego urządzenia… Klęska Louisbourga została częściowo zamaskowana lądowym sukcesem Montcalma w Forcie Carillon. Otworzyła ona jednak flocie brytyjskiej drzwi do Świętego Wawrzyńca.
Jesienią 1758 roku Bougainville, oszukując blokadę na małym prywatnym statku, przybył z prośbą o posiłki i odmalował bardzo ponury obraz sytuacji w Quebecu. Wyruszył w marcu 1759 roku z niewielkim konwojem zaopatrzenia i 400 żołnierzami, w samą porę, by wziąć udział w obronie miasta, które zostało zaatakowane w czerwcu 1759 roku przez 22 okręty, 22 fregaty i 70 statków towarowych wiozących armię liczącą 10 000 ludzi. Przeciwko brytyjskim okrętom wystrzelono okręty ogniowe. Na próżno. Quebec skapitulował 18 września, po długim oblężeniu i pamiętnej bitwie (patrz niżej).
Czy rząd Ludwika XV „porzucił” Québec, gdy wiedział, że miasto będzie celem 1759 roku w Ameryce Północnej? Niefortunne słowa ministra marynarki do Bougainville – „nie próbuje się ratować stajni, gdy dom się pali” – mogą skłaniać do takiego przekonania. W rzeczywistości los Kanady rozstrzygał się także na wodach europejskich: w 1759 roku Wersal zagrał na szali, chcąc skoncentrować eskadry z Tulonu i Brestu, aby wylądować potężną armią w Wielkiej Brytanii i przypieczętować losy wojny. Sukces tego planu zmusiłby Wielką Brytanię do kapitulacji u siebie i uratowałby przy okazji Kanadę. Jednak francuskie eskadry zostały zmiecione w bitwach pod Lagos i Cardinals, pozostawiając Royal Navy kontrolę nad morzami i przyspieszając upadek większości Imperium Francuskiego.
W kwietniu 1760 roku symboliczne wzmocnienie w postaci pięciu statków handlowych przewożących żywność i amunicję oraz 400 żołnierzy eskortowanych przez fregatę próbowało ponownie sforsować przejście. Wszystkie zostały zdobyte lub zniszczone, ale nie zmieniło to losu Montrealu, który skapitulował we wrześniu tego samego roku. W 1762 roku, w ostatniej desce ratunku, Francuzi próbowali zająć Nową Fundlandię. Niewielkim siłom złożonym z dwóch statków, fregaty i dwóch pływaków przewożących 570 ludzi udało się wylądować w Saint John (czerwiec) i zniszczyć setki statków rybackich. Sukces ten był jednak krótkotrwały, gdyż małe siły ekspedycyjne zostały pokonane w bitwie pod Signal Hill, a Royal Navy, która miała o wiele więcej okrętów, pozostała pod kontrolą regionu. Ta odosobniona bitwa oznaczała koniec konfliktu w Ameryce Północnej i ostateczną utratę francuskiej Kanady.
Kampania 1755 r.
Nie jest pewne, czy wysłanie sił ekspedycyjnych Dieskau było tak dobrym wyborem dla obrony Kanady. W istocie oddziały wojskowe były słabo przystosowane do wojny kolonialnej: długie marsze, rygory kanadyjskiego klimatu i porzucenie klasycznej taktyki walki liniowej na rzecz walki z potykaczami znacznie zmniejszyły ich możliwości operacyjne. Do tego dochodziła dwoistość dowodzenia, która miała się okazać szkodliwa dla sprawnego prowadzenia operacji, gdyż ani Dieskau (ani jego następca Montcalm) nie mieli być prawdziwymi podwładnymi markiza de Vaudreuil, nowego gubernatora Kanady, mimo formalnych instrukcji króla. Dieskau widział wojnę tylko na sposób europejski, czyli według „zasad”, i gardził „małą wojną”, która do tej pory okazała się bardzo skuteczna. Nie dysponował wprawdzie środkami, ale nie rozumiał specyfiki wojny „amerykańskiej”, związanej z przestrzenią, trudnościami w zaopatrzeniu i konieczną współpracą z Amerindianami. Te błędy koncepcyjne miały drogo kosztować siły ekspedycyjne. Brytyjscy oficerowie podzielali jednak te same uprzedzenia i kampania 1755 roku okazała się w sumie korzystna dla Francuzów.
Przetransportowany przez eskadrę komodora Keppela generał Edward Braddock wylądował w Ameryce 16 lutego 1755 roku. Objął stanowisko głównodowodzącego i przygotował główny atak na Nową Francję. Był optymistą i planował łatwo zająć Fort Duquesne, a następnie zająć inne francuskie posterunki aż do Fortu Niagara. George Washington służył jako jego ochotniczy aide-de-camp. Próbował zwerbować Amerykanów z plemion, które nie były sprzymierzone z Francuzami, ale bez powodzenia. Wielu Amerykanów w tym regionie, jak na przykład wódz Delaware Shingas, pozostało neutralnych. Wina leżała wyłącznie po stronie Braddocka, który był szczególnie arogancki w stosunku do Amerykanów, pomimo prób pojednania ze strony gubernatora Shirleya i superintendenta do spraw Indian Johnsona. W wyprawie wzięło udział mniej niż tuzin Amerykanów.
Braddock opuścił Maryland 29 maja 1755 roku. Chociaż skrupulatnie przygotował swoją armię, popełnił błąd taktyczny, ruszając przez lasy z kolumną liczącą 2200 ludzi, obciążoną artylerią i bagażami, dokładnie tak, jakby prowadził kampanię we Flandrii lub w Niemczech. Był słabo wspierany przez amerykańskich kolonistów, z którymi nie konsultowano wyborów operacyjnych. Tylko Benjamin Franklin, ówczesny poczmistrz Pensylwanii, wywiązał się z zobowiązania dostarczenia stu pięćdziesięciu wozów. Ciężka kolumna posuwała się powoli przez lasy, wyznaczając trasę przejazdu artylerii, dając zwiadowcom czas na jej dostrzeżenie. Naprzeciwko Charles de Langlade, Liénard de Beaujeu i Jean-Daniel Dumas zgromadzili odłączony z Fortu Duquesne oddział francusko-amerykański liczący 850 ludzi, który walczył zgodnie z taktyką „małej wojny”. 9 lipca zaskoczyli oni Anglo-Amerykanów nad brzegiem Monongaheli i po wściekłej bitwie rozgromili ich. Braddock zginął, 1500 jego ludzi zostało odsuniętych od walki (rannych lub zabitych), zaś cały jego bagaż (w tym archiwa), cała artyleria i 400 koni wpadły w ręce Franko-Amerykanów, których straty były niewielkie. Istotną rolę w tej bitwie odegrali Amerindianie.
Baron Dieskau natomiast poniósł poważną porażkę, ponieważ chciał zastosować taktykę europejską, czyli te same metody co Braddock. Z dokumentów zebranych podczas bitwy pod Monongahela wynika, że nowojorczycy chcieli wtargnąć do Kanady przez jezioro Champlain. Vaudreuil powierzył 1500 ludzi Dieskau, który pomaszerował w dół rzeki Richelieu, aby stawić czoła milicji kolonialnej pułkownika Williama Johnsona. Dieskau zaatakował Fort Edward nad Hudsonem, wpadł w zasadzkę, został ranny i wzięty do niewoli 8 września 1755 roku. Brytyjczycy wykorzystali to i zbudowali Fort William Henry, na południe od jeziora George. Aby zneutralizować tę nową pozycję, Francuzi natychmiast zbudowali Fort Carillon, między jeziorem Champlain a jeziorem George. Te dwie placówki wzmocniły „wojskową granicę”, która oddzielała obie Ameryki.
Wiosną 1755 roku, po klęsce Dieskau nad jeziorem George, nastąpiła kolejna porażka militarna: Anglo-Amerykanie odnieśli sukces w swojej ofensywie na północy Akadii. W czerwcu bostońscy milicjanci (około 2000 ludzi na około trzydziestu statkach), dowodzeni przez pułkownika Monktona, zajęli po krótkim oblężeniu forty Beauséjour i Gaspareaux. Te odizolowane osady, bronione przez słabe garnizony, były kluczem do przesmyku Chignectou, który łączył Nową Szkocję z pozostałą francuską Akadią. Po tym przewrocie (ułatwionym przez długą operację szpiegowską) armia brytyjska zaatakowała Acadię na północ od Zatoki Fundy. Ta okupacja otworzyła drzwi do istnej operacji czystek etnicznych: „Wielkiego Zamieszania”, które właśnie rozpoczęło się w brytyjskiej Acadii.
Deportacja Akadyjczyków
Deportacja Akadyjczyków w 1755 roku jest jednym z wydarzeń, które historycy klasyfikują jako część okresu znanego jako „Wielki Przewrót”, który trwał do końca XVIII wieku. Termin ten odnosi się do masowego wywłaszczenia i deportacji Akadyjczyków, francuskojęzycznego ludu w Ameryce, gdy Brytyjczycy przejęli część francuskich kolonii w Ameryce.
Po aneksji w 1713 roku w Acadii pozostało 10 000 francuskich chłopów. Dzięki gwarancjom udzielonym w Traktacie Utrechckim znaleźli się oni pod kontrolą brytyjską. Uważani od 1730 roku za „francuskich neutralnych”, zachowali spokój podczas wojny o sukcesję austriacką, pomimo kanadyjskich nalegań, ale nie przeszkodziło to brytyjskim gubernatorom w obawie przed nimi i zwiększeniu środków nadzoru. Katolickie duchowieństwo było szczególnie celem ataków, ponieważ odgrywało główną rolę w przywództwie społeczności akadyjskich.
W latach 1750 – 1754 Akadyjczycy liczyli około 17 000, z czego 13 000 w Nowej Szkocji, pozostali osiedlili się na Cape Breton, na Wyspie Świętego Jana (dziś Wyspa Księcia Edwarda) i na półwyspie (dziś Nowy Brunszwik). Wbrew postanowieniom traktatu utrechckiego administracja brytyjska ingerowała w sprawowanie kultu katolickiego, a następnie w czerwcu 1755 r. próbowała narzucić przysięgę wierności Koronie Brytyjskiej. Akadyjczycy odmówili, głównie z obawy przed służbą wojskową. Zachęceni przez francuskich agentów i katolickich duchownych, powstali przeciwko Koronie Brytyjskiej.
Brytyjska odpowiedź była brutalna: gubernator Charles Lawrence postanowił deportować 8000 Akadyjczyków, których oskarżył o dostarczanie informacji wywiadowczych władzom w Louisbourgu oraz o podburzanie Indian Micmac i Abenaki do atakowania brytyjskich osad, podczas gdy misjonarze, tacy jak ojciec Le Loutre, głosili opór wobec Brytyjczyków. Wraz z upadkiem Fortu Beauséjour i Gaspareaux, operacja czystek etnicznych rozlała się na Acadię, która w 1713 roku pozostała francuska. W lipcu rada Halifaxu podjęła decyzję o deportacji 6 000 Akadyjczyków, którzy pozostali pod brytyjską kontrolą.
Akadyjczycy byli bezwzględnie traktowani przez pułkownika Monktona, który jeździł po kraju niszcząc wioski i kościoły oraz łapiąc ludność przed ich przeniesieniem. Dochodziło do scen godnych XX-wiecznych konfliktów: rodziny były rozpraszane przed deportacją do innych kolonii brytyjskich (gdzie były bardzo źle przyjmowane) lub do Luizjany. w wyniku złego traktowania zginęło 4 tys. Akadyjczyków. 1200 osób zostało ukrytych przez Micmacsów w lasach, ale wielu zmarło z zimna i głodu, podczas gdy inni zostali wytropieni przez Brytyjczyków jako buntownicy i banici. Niektórzy wrócili do Francji (do Belle-Ile lub Poitou). Około 20% mieszkańców Acadii zdołało uciec do Quebecu. Wraz z przybyciem brytyjskich osadników na ziemie odebrane Akadyjczykom, zasiedlenie regionu zostało zakłócone.
Kampania 1756 r.
Dwie bitwy z lata 1755 roku rozszerzyły swoje efekty taktyczne w następnym roku. Klęska Brytyjczyków nad Monongahelą miała znaczący wpływ na plemiona Amerindian na zachodzie, które masowo opowiedziały się po stronie Francji. Braddock gardził nimi, a oni dowiedzieli się, że oddział pokonał jego armię, która była trzykrotnie większa i wyposażona w artylerię. Amerindianie uznali to za uderzający dowód wyższości Onontio w wojnie. Podobnie bitwa nad jeziorem George, gdzie Dieskau został pokonany i wzięty do niewoli, wydaje się być pyrrusowym zwycięstwem Brytyjczyków. Francuzi z pewnością zostali odparci, ale zwycięzcy ponieśli większe straty niż pokonani, a co gorsza, sprzymierzeńcy Irokezów zapłacili duże żniwo w ludziach, w tym we wpływowym wodzu. Straty te na długo oddaliły ich od Brytyjczyków. Dlatego na początku 1756 roku Francuzi mieli wirtualny monopol na sojusze z Amerindianami i widzieli setki wojowników przybywających do zachodnich fortów gotowych do rozpoczęcia najazdów na brytyjskie osady.
Jako dobry zwolennik małych wojen, Vaudreuil wykorzystał sytuację i zarządził wysłanie znacznej liczby partii, gdy była jeszcze zima. Najsłynniejszą z nich była wyprawa przeciwko fortowi Bull. Ekspedycja, kierowana przez Chaussegrosa de Léry z nieco ponad 350 ludźmi, opuściła Montreal 25 lutego i przeniknęła do gęstych lasów dzięki przewodnikom Amerindian. Zaskoczeni, 60 ludzi tworzących garnizon fortu stawiało jedynie ograniczony opór i skapitulowało 27 marca 1756 roku. Łupy były znaczne. Przejęcie amunicji i prowiantu spowodowało odwołanie planowanej przez Brytyjczyków wiosennej ofensywy. Co poważniejsze dla nich, upadek tego pośredniego posterunku wystawił stosunkowo odizolowany Fort Oswego na francuski atak.
Kilka tygodni później do Québecu przybyły trzy statki i trzy fregaty z posiłkami liczącymi 1500 ludzi i następcą Dieskau: markizem de Montcalm (któremu towarzyszył jego aide-de-camp, hrabia de Bougainville). Ocena tego przywódcy wojskowego przez historyków była bardzo zróżnicowana. Podobnie jak Dieskau (czy Braddock), jego koncepcje wojskowe były „europejskie”: wyszkolony w walce liniowej z dużą liczbą żołnierzy na otwartych równinach, gardził kanadyjską „małą wojną”. Po porażce Dieskau pod Lake George, Vaudreuil chętnie obyłby się bez dowódcy wojskowego dla francuskich wojsk lądowych. Podobnie jak w przypadku Dieskau, komisja Montcalma i towarzyszące jej instrukcje określały, że Generalny Gubernator, Vaudreuil, dowodzi wszystkimi siłami zbrojnymi kolonii i że Montcalm jest mu we wszystkim podporządkowany. Ponadto był on stanowczo zobowiązany do pozostawania w dobrych stosunkach z gubernatorem generalnym. Instrukcje te zostały starannie opracowane i wielokrotnie poprawiane, aby wyeliminować jakiekolwiek źródło konfliktu między dwoma wojskowymi. Ogólna idea była taka, że Vaudreuil planował strategię wojskową, podczas gdy Montcalm wybierał taktykę do jej realizacji. Mimo to, obaj panowie, którzy się nie dogadywali, stopniowo weszli w konflikt dotyczący sposobu prowadzenia operacji. Początkowo nie miało to żadnego znaczenia dla obrony Kanady, gdyż Montcalm, który był wojownikiem, walczył z powodzeniem przez dwa lata, zręcznie wspomagany przez znakomitych zastępców, takich jak Chevalier de Lévis i pułkownik Bourlamaque.
Najlepszą obroną jest atak. Montcalm zebrał oddział ponad 3000 ludzi (Francuzów i Amerykanów) w Forcie Frontenac, a następnie pomaszerował do Fortu Oswego, aby wykorzystać zwycięstwo Chaussegros de Léry w Forcie Bull. Fort Oswego był główną brytyjską twierdzą na południowo-wschodnim brzegu jeziora Ontario. Brytyjska flotylla jeziorna nie była w stanie go zatrzymać. 14 sierpnia, po kilku dniach oblężenia, miejsce to skapitulowało. Zniszczone zostały również dwa mniejsze sąsiednie forty. To spektakularne zwycięstwo pozwoliło Montcalmowi na wzięcie od 1300 do 1700 jeńców oraz zarekwirowanie dużej ilości artylerii i kilku statków. Całe jezioro Ontario znalazło się pod wpływami francuskimi, a kilka plemion indiańskich zjednoczyło się. Wyruszyły one, by nękać wioski w stanie Nowy Jork aż do Wirginii. Z Fortu Duquesne wysłano partie w kierunku Fortu Cumberland. W rezultacie granica brytyjskich posiadłości przesunęła się o ponad sto kilometrów na wschód. Taktyczne zwycięstwo pod Fortem Bull (toczone małą wojną) doprowadziło do strategicznego zwycięstwa pod Fortem Oswego (toczone w stylu europejskim).
W tym samym czasie generał Loudoun, dowódca sił brytyjskich (zastępujący zmarłego Braddocka), okazał się niezdolny do podjęcia ofensywy w dolinie Ohio. Co lepsze, niemal w tym samym czasie, gdy Montcalm zajął Fort Oswego, niewielkie siły z Fortu Duquesne zaatakowały Fort Granville na granicy z Pensylwanią. Złożona z 22 Francuzów i 32 „dzikich Wilków, Chaouanons i Illinois”, była dowodzona przez François Coulon de Villiers, który wciąż szukał okazji do pomszczenia swojego brata Jumonville, zabitego dwa lata wcześniej przez milicjantów George’a Washingtona. Fort został zdobyty i spalony.
W Londynie zapanowała konsternacja. W Izbie Gmin panował zamęt. Według Horacego Walpole’a Fort Oswego był „dziesięć razy ważniejszy niż Menorka”, nawiązując do innej porażki, która właśnie umartwiała opinię publiczną: zdobycia bazy Menorka na Morzu Śródziemnym, po udanym desancie i zwycięstwie francuskiej marynarki. Kozioł ofiarny, admirał dowodzący eskadrą śródziemnomorską, został zmuszony do zapłaty, ale to nie wystarczyło. Prasa, prawdziwa siła polityczna w Wielkiej Brytanii, również domagała się rządu zdolnego poprowadzić królestwo do zwycięstwa.
W listopadzie 1756 roku William Pitt został mianowany pierwszym sekretarzem stanu. Ten potężny orator, zaprzysiężony wróg Francji, cieszył się poparciem wielkich miast, zwłaszcza portowych, w których bardzo aktywne było lobby wielkiego handlu kolonialnego (to one zaaranżowały kampanię opinii publicznej na jego korzyść). Człowiek ten nie cieszył się popularnością wśród króla Jerzego II i jego syna, księcia Cumberlandu, którzy na kilka tygodni kazali go zdymisjonować, ale wiosną 1757 r. ostatecznie narzucili gabinet jedności narodowej, którego stał się faktycznym ministrem wojny. Pitt podyktował strategię globalnej walki z Francją na wszystkich obszarach morskich i kolonialnych.
Zreorganizował Admiralicję, zachęcając do mianowania nowych oficerów generalnych, i przyznał trzydzieści sześć okrętów i fregat na teatr północnoamerykański oraz postanowił wysłać tam 20 000 regularnych żołnierzy). Wraz z milicjantami dowództwo brytyjskie dysponowało łącznie 50 000 ludzi, bez trudności z zaopatrzeniem, a Royal Navy odbywała rejsy po Atlantyku jak po kanale La Manche, podczas gdy marynarka Ludwika XV musiała przekraczać blokadę przed własnymi portami i przed Św. Wawrzyńcem.
Wraz z posiłkami, które przybyły w 1756 r., Vaudreuil i Montcalm dysponowali zaledwie 6 tys. regularnych żołnierzy, 5 tys. milicjantów i ostatecznie 15 tys. ludzi zdolnych do noszenia broni. Ta dysproporcja sił znalazła również odzwierciedlenie w aspekcie finansowym: sumy przeznaczone przez rząd brytyjski na szturm na Kanadę były dwadzieścia pięć razy większe niż te, które Francja przeznaczyła na obronę swojej kolonii.
Strategia brytyjska była stosunkowo prosta, biorąc pod uwagę użyte środki: zaatakować dolinę Świętego Wawrzyńca z trzech stron jednocześnie: na zachodzie zająć forty i kontrolować region Wielkich Jezior, w centrum zaatakować Montreal idąc w górę doliny Hudsonu, wreszcie na wschodzie spełnić stare marzenie kolonistów z Nowej Anglii zajmując Quebec w połączonej operacji morsko-lądowej. Wartość militarna kolonistów kanadyjskich była jednak „nadzwyczajna” (Patrick Villiers): opóźniła pierwsze znaczące sukcesy Brytyjczyków do 1758 r. i umożliwiła im stawianie oporu przez kolejne dwa lata po zerwaniu połączeń morskich z Francją.
Kampania 1757 r.
Podczas zimy 1756-1757 Vaudreuil kontynuował strategię nękania brytyjskich posterunków. Namawiał dowódców fortów, by nie zmniejszali wysiłków w celu zadania decydujących ciosów. Na podstawie swoich doświadczeń z Luizjany wiedział, że każde wstrzymanie działań zostanie uznane przez Amerindian za słabość i pozwoli Brytyjczykom na odbudowę sił. Dlatego nalegał, aby ci ostatni byli stale przytłoczeni, aby ich zdemoralizować. Był bardzo zadowolony na przykład z zimowego najazdu rozpoczętego na początku 1757 roku, w wyniku którego zniszczono kilkanaście domów mieszkalnych jakieś dziesięć lig od Fortu Cumberland. Wysłany przez Le Marchand de Lignery z Fortu Duquesne oddział musiał maszerować przez 33 dni, z czego sporą część w śniegu.
Te najazdy były w pewnym sensie oszustwem, ponieważ skupiały uwagę Brytyjczyków na pozycjach francuskich. Montcalm był bardzo sceptycznie nastawiony do tej taktyki, która polegała na pokonywaniu znacznych odległości w celu zastawienia zasadzki lub przeprowadzenia potyczki, podpaleniu farm, przywiezieniu kilku jeńców i „włosów” dla Amerindian. Bougainville zgodziło się. Taktyka ta miała jednak jeszcze jedną zaletę, istotną dla obrony kolonii: pozwalała na zbieranie informacji wywiadowczych. Po powrocie ze swojej wyprawy Lignery doniósł, że w rejonie Fortu Cumberland znajduje się zaledwie kilkuset ludzi. Montcalm natychmiast wyciągnął wniosek, że latem 1757 roku będzie mógł skupić swoje wysiłki w rejonie jeziora Saint-Sacrement bez zbędnych obaw o bezpieczeństwo Fortu Duquesne.
Uzbrojony w te informacje Montcalm wyruszył na szlak kampanii z większymi niż w poprzednim roku siłami: 7.500 do 8.000 regularnych żołnierzy, milicjantów i Amerindian, wraz z około 30 sztukami artylerii. Przybył, by oblegać Fort William Henry, miejsce, które zamykało górny Hudson. Bronił go oddział 2300 ludzi pod dowództwem George’a Monro. Nieustanne nękanie go wiosną spowodowało, że jego dowódca stał się niemal ślepy i nie poczynił większych starań, by poprawić jego obronę. Złapany bez przygotowania i bez pomocy przez sąsiedni garnizon Fortu Edward, Monro poddał się 9 sierpnia z honorami wojennymi po kilku dniach walki. Amerykanie, którzy licznie uczestniczyli w oblężeniu – dostarczyli ponad 1700 wojowników – nie zrozumieli tego aktu, który pozbawił ich łupów i jeńców. Kilka grup, bardzo niezadowolonych (i pijanych), zmasakrowało część Brytyjczyków podczas wycofywania się, mimo wszystkich zobowiązań zawartych w kapitulacji. Montcalm i jego oficerowie musieli interweniować i pouczać swoich sojuszników. Ten incydent zszokował Brytyjczyków, którzy uważali, że Montcalm nie dotrzymał słowa jak na dżentelmena przystało, i wywołał wielką niechęć między Francuzami a Amerindianami, którzy czuli, że zostali potraktowani niesprawiedliwie. „Nigdy więcej Nowa Francja nie miałaby tak wielu sojuszników” (Laurent Nerich).
W najbliższej przyszłości upadek Fortu William Henry był francuskim sukcesem, który pozwolił Vaudreuilowi na rozpoczęcie rajdu na południe przeciwko niemieckim Flatts. Opuszczając Montreal 20 października, 300 ludzi pod dowództwem Picoté de Balestre przeprawiło się przez lasy i rzeki i zajęło pozycję 12 listopada. Koloniści, którzy zostali ostrzeżeni o zbliżaniu się Francuzów przez Onneiouts, ale którzy im nie uwierzyli, zostali całkowicie zaskoczeni. Napastnicy odeszli z wieloma jeńcami i dużym zapasem. Ten najazd, w połączeniu ze zwycięstwem w Forcie William Henry, wystawił miasto Albany na ewentualny atak.
Druga ważna operacja miała miejsce na wybrzeżu Atlantyku, na Île Royale, z inicjatywy brytyjskiej. Przy użyciu środków wojskowych przyznanych przez Pitta, celem było złamanie śluzy Louisbourg, która blokowała dostęp do Św. Wawrzyńca i Quebecu. Środki te montowano – powoli – w bazie w Halifaksie w ciągu lata: piętnaście, potem dziewiętnaście okrętów z fregatami i transportowcami załadowanymi siłami desantowymi liczącymi 5.300 ludzi. 19 sierpnia siły te dowodzone przez admirałów Hardy’ego i Holburne’a pojawiły się przed Louisbourgiem. Miały one odkryć, że twierdzy, oprócz jej garnizonu, broniła także francuska eskadra o równorzędnej sile, która zebrała się tam wraz z osobnym przybyciem trzech dywizji.
Dubois de La Motte zaokrętował część swoich okrętów, aby zablokować przejście, a baterie artylerii zostały wzmocnione. Brytyjscy dowódcy, będąc pod wrażeniem tego rozwiązania, które również trudno było im obserwować z powodu utrzymującej się mgły, krążyli wokół Louisbourga, aż 24 września sztorm uderzył w ich eskadrę. Kilkanaście okrętów zostało unieruchomionych, ale Dubois de La Motte, który miał ścisłe rozkazy defensywne, nie wykorzystał ich do kontrataku. Dwie koncentracje marynarki nie przyniosły niczego spektakularnego, niemniej jednak było to wyraźne zwycięstwo francuskiej defensywy, nawet jeśli alarm był gorący. W Quebecu panował wielki niepokój.
Niezależnie od tych operacji, posiłki dla wojska zaokrętowane na cywilne statki wyczarterowane przez króla zdołały jeszcze dotrzeć do Québecu i Louisbourga. Z różnych portów cywilnych (Blaye, Saint-Malo, Dunkierka) i wojskowych (Rochefort, Brest) wyokrętowało się od czerwca do września około 1100 ludzi, którzy zostali włączeni do pułków lądowych i morskich.
Pod koniec 1757 roku sytuacja była taka, że niektórzy w Wielkiej Brytanii poważnie rozważali zawarcie pokoju: „zły dla nas pokój, bez wątpienia, a jednak lepszy niż ten, który będziemy mieli rok później” – pisał lord Chesterfield, który był członkiem Parlamentu. Nie liczono się jednak z determinacją Williama Pitta, który uspokojony zwycięstwami swojego sojusznika Fryderyka II w Niemczech nad Francuzami i Austriakami, nie zamierzał złagodzić swoich wysiłków w Ameryce. 30 grudnia opublikował okólnik skierowany do gubernatorów północnych kolonii, nakazujący im zebranie 20 000 ludzi do „inwazji na Kanadę” w 1758 roku. Zobowiązał się do sfinansowania tej armii i wyposażenia jej w duże zapasy broni i sprzętu.
Kampania z 1758 r.
Wyciągając wnioski z rozczarowującej poprzedniej kampanii, Londyn zmienił przywódców i zdecydował się na wcześniejszą kampanię. Aby zaatakować Louisbourg, główny cel kampanii atlantyckiej 1758 roku, admirałowie Hardy i Holburne ustąpili miejsca znacznie bardziej zdecydowanemu oficerowi: Edwardowi Boscawenowi. Oddział liczący od 12 do 14 tysięcy ludzi (ponad dwukrotnie większy niż w 1757 roku) powierzono generałowi dywizji Jeffery’emu Amherstowi do zajęcia miejsca. Zaokrętowane na ponad stu statkach towarowych w Halifaksie, eskortowane przez dwadzieścia do dwudziestu dwóch okrętów liniowych i piętnaście do osiemnastu fregat, siły te zaprezentowały się przed Louisbourgiem 2 czerwca 1758 roku. Wliczając marynarzy, siły brytyjskie osiągnęły 27 000 ludzi.
Twierdza była broniona przez 3 tysiące ludzi szwoleżera de Drucourt. Właśnie otrzymała ona pewne wzmocnienia przywiezione przez małe dywizje morskie markiza Des Gouttes, Beaussier de l’Isle i hrabiego De Breugnon, którym udało się przekroczyć blokadę przed Brestem i Rochefort (sześć okrętów, kilka fregat i transportowców). Nowy oddział, pod rozkazami hrabiego Du Chaffault (pięć okrętów, trzy fregaty, flet, senau) przybył w tym samym czasie co eskadra brytyjska ze wzmocnieniem 700 ludzi i mąką. Du Chaffault kazał im zejść na ląd w pobliskiej zatoce, aby mogli dotrzeć do twierdzy własnymi siłami, a następnie odpłynął do Québecu. W rozproszonej kolejności Wersalowi udało się w ten sposób wprowadzić do Kanady jedenaście okrętów liniowych, ale dwie trzecie z nich było uzbrojonych w transportowce i obsługiwanych przez skromne posiłki. Zawrócony lub zniszczony przez pecha na morzu lub w czasie wojny, tuzin innych okrętów nie był w stanie przekroczyć Atlantyku. Co do sześciu okrętów, które opuściły Tulon, nie mogły nawet wyjść na Morze Śródziemne. Zablokowane w Gibraltarze przez znacznie większe siły, schroniły się na sześć miesięcy w hiszpańskim porcie, zanim wróciły do swojej bazy bez chwały.
8 czerwca Brytyjczycy rozpoczęli lądowanie na Île Royale, a 12 rozpoczęli pierwsze ataki. Louisbourgowi brakowało broni i amunicji, ale był dobrze zaopatrzony w żywność i powinien wytrzymać do jesiennych sztormów, które zmusiły atakujących do zniesienia oblężenia i wycofania się do Halifaxu. Cierpiała jednak na poważne wady konstrukcyjne, które osłabiały jej siłę. Twierdza była stopniowo przejmowana przez siły Amhersta, które mimo wysiłków obrońców neutralizowały po kolei wszystkie baterie. 28 i 29 czerwca Drucourt kazał zablokować kanał, szalupując kilka statków, ale nie zmieniło to przebiegu oblężenia. Obwód placu był stopniowo zmniejszany i nic nie umknęło brytyjskim bombom. Okręty, których Drucourt nie wypuścił, myśląc o wykorzystaniu ich jako pływających baterii, zostały zniszczone lub zdobyte.
25 lipca mury twierdzy zostały naruszone przez brytyjską artylerię. Następnego dnia, wyczerpany i obawiający się generalnego szturmu, który zakończyłby się masakrą, Drucourt został zmuszony do poddania się. Zwycięzcy odmówili honorów wojennych, wzięli bojowników do niewoli angielskiej, zaokrąglili kolonistów z Île Royale, a następnie tych z Île Saint-Jean i siłą zaokrętowali ich do Francji. Louisbourg został poddany po 45-dniowym oblężeniu. Był to pierwszy wielki brytyjski sukces przeciwko Kanadzie. „Tak więc wysiłki podejmowane przez ostatnie 40 lat, aby zrekompensować utratę Port-Royal
Podczas gdy oblężenie Louisbourga trwa, 16-tysięczna armia, zgromadzona na północ od Albany w pobliżu ruin Fortu William Henry, maszeruje nad jezioro Champlain, by zaatakować Fort Carillon. Złożona z 6 000 brytyjskich regularnych żołnierzy i 10 000 prowincjuszy, siła ta przewyższała na papierze armię, która wylądowała na Île Royale. Została ona oddana pod dowództwo Jamesa Abercrombiego, który po dwóch latach niepowodzeń właśnie zwolnił z dowództwa lorda Loudoun. Fort Carillon blokował południowy dostęp do Świętego Wawrzyńca i do Montrealu przez rzekę Richelieu. Aby bronić tego strategicznego miejsca, Montcalm i Lévis udali się tam z 3 600 ludźmi z oddziałów armii, które przybyły jako posiłki w 1755 roku, w towarzystwie 300 Abenaki.
Abercrombrie był równie marnym dowódcą jak jego poprzednik. Prawdziwym przywódcą kampanii był w rzeczywistości młody generał brygady George Howe (32 lata), ale zginął 6 lipca w potyczce, gdy Anglo-Amerykanie, którzy właśnie przekroczyli Jezioro Jerzego, znajdowali się kilka mil od pozycji francuskich. Niedoinformowany (myślał, że Montcalm czeka na posiłki) Abercrombie zarządził 8 lipca generalny szturm na francuskie okopy, nie używając swojej artylerii. Przez kilka godzin ogień francuskich artylerzystów i piechurów dziesiątkował zwarte szeregi atakujących, czasem z bliska. Pod koniec popołudnia Abercrombie zarządził odwrót, który przybrał postać rutyny. Z 500 zabitymi, 1000 rannymi i 20 zaginionymi, Brytyjczycy wycofali się w kierunku jeziora George, porzucając broń, amunicję i rannych. Francuzi ponieśli nieco ponad 100 zabitych i niecałe 300 rannych.
To zwycięstwo można przypisać dobremu planowaniu Montcalma, który wykorzystał dezorganizację wojsk brytyjskich. Zdemoralizowany, choć jego liczebność wciąż była znacznie wyższa, a do wznowienia kampanii poprzez przeprowadzenie pełnowymiarowego oblężenia potrzebował jedynie rozmieszczenia swojej artylerii, Abercrombie osobiście nie podjął dalszych działań. W listopadzie został zwolniony z dowództwa i zastąpiony przez Jeffery’ego Amhersta, który wrócił zwycięsko z Louisbourga z kilkoma batalionami jako posiłkami.
Brytyjska klęska pod Fortem Carillon nie przeszkodziła Anglo-Amerykanom (wbrew temu, co działo się w latach 1755-1757) w kontynuowaniu ofensywy na kontynencie. Taki stan rzeczy tłumaczy kilka czynników. Po pierwsze, przewaga liczebna: dzięki funduszom zapewnionym przez Williama Pitta lokalna rekrutacja nie stanowiła już problemu i kolonie gromadziły oddziały w tysiącach. Do tego można dodać bataliony, które lądowały z Anglii. Po drugiej stronie, przy coraz skuteczniejszej blokadzie, tylko bardzo skromne posiłki zdołały się przedostać i większość sił francuskich została zgrupowana na osi Montreal-Quebec. Zachodnich fortów strzegły jedynie małe lub średnie garnizony, które coraz trudniej było zaopatrzyć i które w większości zależały od sojuszu z Amerindianami. Ci ostatni byli jednak w trakcie odwrotu.
Brytyjska blokada, trwająca już trzeci rok, pogrążyła Kanadę w kryzysie i niedostatku. Sojusz z Amerindianami zależał w dużej mierze od handlu futrami i prezentów dyplomatycznych, co było tradycją od wczesnych dni Nowej Francji. Ale blachy, broń, wyroby przemysłowe, różne narzędzia i wszystkie towary handlowe były teraz na posterunkach deficytowe. Pod koniec 1757 roku na Zachodzie wybuchły poważne kłopoty: Fort des Prairies, zwany też Fortem Saint-Louis (na terenie dzisiejszego Saskatchewan), został zajęty przez Amerindian. Brytyjscy kupcy z Hudson’s Bay Company dokonywali wielokrotnych wtargnięć do serca Pays-d’en-Haut, aby utrzymać zjawisko, które tylko się nasiliło. Amerykanie, którzy prowadzili swoją politykę niezależnie, byli coraz bardziej ostrożni. Jeśli Brytyjczycy mieli zdobyć przewagę nad Onontio, kluczowe wydawało się dla nich zdobycie ich dobrej łaski.
Kolejnym czynnikiem działającym na niekorzyść Francuzów było niezadowolenie z powodu ubiegłorocznej kampanii mającej na celu zdobycie Fortu William Henry. Wielu sachemów było bardzo niezadowolonych z niewielkiej autonomii, jaką otrzymali podczas oblężenia, które było logicznie prowadzone w stylu europejskim. Z drugiej strony epidemie przywiezione przez niektóre ludy Pays-d’en-Haut, dla których to oblężenie było pierwszym poważnym kontaktem ze światem europejskim, zdziesiątkowały wielu wojowników. Jednak to wynik oblężenia wywołał największe niezadowolenie. Podczas gdy mieli nadzieję na przywiezienie łupów i jeńców jako dowód swojej odwagi, Amerykanie byli delikatnie mówiąc skonsternowani, gdy dowiedzieli się, że garnizon cieszy się honorami wojennymi. Niektóre grupy atakowały pokonanych („Masakra Williama Henry’ego”), a Montcalm interweniował, pouczając ich, zaufanie zostało złamane. Pomimo zwycięstwa, Francuzi i Amerindianie rozstali się w złych stosunkach. Nawet najbardziej charyzmatyczni oficerowie z Compagnies franches, tacy jak Hertel, Langis i Langlade, którzy znali ich i mówili w ich języku, nie mogli już skłonić tak wielu wojowników do marszu na Nową Francję, jak to miało miejsce w przeszłości.
Od tego momentu kontyngenty sojusznicze składały się głównie z „domowników” oraz kilku szczególnie lojalnych grup. Konsekwencje były znaczące, ponieważ odległe forty zostały odtąd pozostawione same sobie, zarówno z wojskowego, jak i logistycznego punktu widzenia. 23 października 1758 roku z Fortu Duquesne, który został opuszczony przez swoich dawnych sojuszników z Ameryki, Lignery napisał do Vaudreuila, że znajduje się w „najsmutniejszej sytuacji, jaką można sobie wyobrazić”. Taktycznie słabe garnizony placówek mogły wysłać do wojny partyzanckiej przeciwko Brytyjczykom jedynie niewielką liczbę stronników. Co więcej, ta konsekwentna redukcja liczby partii uniemożliwiała naprawę oddziałów wroga i poważne zagrożenie jego linii zaopatrzenia. Jeszcze poważniej niektóre grupy Amerindian zaczęły oferować swoje usługi tym, którzy jawili się jako przyszli zwycięzcy. Anglo-Amerykanie, od dawna ślepi w lasach, otrzymali teraz informacje wywiadowcze, które pozwoliły im przeciwdziałać francuskim inicjatywom.
Pomysł ataku na Fort Frontenac był dyskutowany mniej więcej w tym samym czasie, co decyzja o marszu na Fort Carillon. Po klęsce z 8 lipca, do pomysłu powrócił John Bradstreet, oficer z Nowej Szkocji. Abercrombie zgodził się i powierzył mu oddział liczący 3000 ludzi, złożony prawie wyłącznie z kolonialnych milicjantów i kilku Irokezów. Miał też do dyspozycji artylerię.
Sprawa została przeprowadzona sprawnie. Do 21 sierpnia Bradstreet był nad jeziorem Ontario, a cztery dni później znalazł się w zasięgu wzroku francuskich pozycji. Fortu, dowodzonego przez porucznika Pierre-Jacques Payen de Noyan, broniło zaledwie stu ludzi (z czego ledwie połowa pochodziła z wolnych kompanii). Z tak niewielkimi zasobami został zmuszony do kapitulacji 27 sierpnia. Bradstreet spalił miejscowość i wszystko, co się w niej znajdowało, łącznie z dużym zapasem towarów. Zniszczona została również flotylla jeziora. Był to pierwszy francuski fort, który padł na Wielkich Jeziorach, osłabiając połączenia z Montrealem i Fortem Niagara, podkopując i tak już zachwiane zaufanie Amerindian i izolując Fort Duquesne dalej na południe. Ta klęska pokazała, że małe garnizony nie były już wystarczające, by skutecznie przeciwstawić się brytyjskim próbom z dużą liczbą wojsk.
W Ohio priorytetowym celem wydaje się być Fort Duquesne, z którego nieustannie wyłaniają się partie, by zasadzić się na marginesy Pensylwanii. Wraz ze wzmocnieniem wojsk anglo-amerykańskich miejsce to wydawało się być zajęte. Było jednak prawdziwym postrachem. Brakuje informacji: nie ma dokładnego planu, a siła stosunkowo licznego garnizonu nie jest tak naprawdę znana. Jego atak, w 1755 roku, zakończył się krwawą, pamiętaną do dziś klęską. Droga do niego przez lasy i wzgórza jest długa, a ryzyko wpadnięcia w zasadzkę i utraty skalpu bardzo wysokie.
Wyprawa, przygotowywana od miesięcy (jeszcze przed tymi przeciwko Fortowi Carillon i Fortowi Frontenac), zgromadziła prawie 7000 ludzi (w tym 5000 kolonistów) wraz z artylerią, czyli trzykrotnie więcej niż dysponował Braddock trzy lata wcześniej. Oddano ją pod dowództwo szkockiego generała brygady Johna Forbesa. Niezwykle ostrożny, postanowił obrać inną drogę niż Braddock i posuwać się naprzód budując dużą liczbę fortów, jednocześnie lepiej chroniąc konwoje logistyczne, będące głównym celem Francuzów. Ten zwarty system odparł wszystkie partie wysłane przez Le Marchand de Lignery z Fortu Duquesne.
Jednak 14 września straż przednia licząca 800 ludzi zbliżająca się do fortu wpadła w zasadzkę, pozostawiając ponad 300 zabitych, rannych lub wziętych do niewoli. Jednak Amerindianie, którzy do tej pory walczyli z Lignery, wycofali się i zawarli traktat z Brytyjczykami. Forbes natychmiast wznowił swój marsz. 24 listopada Lignery, który wiedział, że nie zdoła utrzymać oblężenia z 600-osobowym garnizonem, ewakuował fort, wysadził go w powietrze i spadł z powrotem na Fort Machault. Forbes wszedł do fortu dwa dni później, pokonawszy 193 mile w ciągu pięciu miesięcy. To zwycięstwo uwolniło Pensylwanię i Maryland od francuskiego zagrożenia i wprowadziło cały górny bieg Ohio pod panowanie brytyjskie. Na cześć Williama Pitta miejsce to zostało przemianowane na Fort Pitt i dało początek miastu Pittsburgh.
U progu oblężenia życie w mieście Québec i w całej kolonii stało się bardzo trudne. Mieszkańcy byli wyczerpani wojną, która trwała już pięć lat. Stosunki między Montcalmem a Vaudreuilem również były coraz bardziej napięte. Mieszkańcy Quebec City żyli w głodzie, strachu i niepewności. Obserwując, jak ich miasto jest niszczone przez wielokrotne bombardowania brytyjskie, zastanawiali się, dlaczego władze francuskie nie dokonały odwetu i dlaczego zachowano amunicję. Nieustanne bombardowania nie tylko niszczą znaczną część miasta, ale także przerażają mieszkańców, zwłaszcza dzieci i kobiety, które schroniły się w modlitwie.
Podczas oblężenia Wolfe odłączył oddziały na południowy i północny brzeg rzeki i wykorzystał je do spalenia farm i pszenicy, a także wiosek tak odległych jak La Malbaie i Rivière-Ouelle. Brytyjscy żołnierze wykorzystali swoją siłę, by okraść kobiety, dzieci i zwierzęta gospodarskie, które nie zdążyły schronić się na czas w lasach. W niektórych wioskach, takich jak Saint-François-du-Lac, Portneuf i Saint-Joachim, żołnierze dokonywali także masakr i skalpów.
Bitwa na Równinie Abrahama
W trakcie przemieszczania się oddziałów armii i w trakcie ustawiania się na polu bitwy, kilku milicjantów i żołnierzy z oddziałów francuskich nękało Brytyjczyków na ich flankach. Potyczki te spowodowały kilka ofiar. W międzyczasie Montcalm przeanalizował sytuację i doszedł do wniosku, że nie powinien dać wrogowi czasu na ufortyfikowanie się. W przeciwnym razie ich wyparcie byłoby niemożliwe. Dlatego też około godziny 10 rano generał zarządził atak. Wojska zostały podzielone na trzy linie, z których pierwsza składała się z regularnych, druga z milicjantów wcielonych do regimentów, a trzecia również. Decyzja Montcalma o wcieleniu korpusu milicjantów do każdego pułku armii okazała się katastrofalna. Linia załamała się w odległości kilku kroków od wroga, a żołnierze drugiej linii strzelali bez rozkazu.
Obie armie poniosły podobne straty: 658 po stronie brytyjskiej i 644 po stronie francuskiej. Większość strat francuskich nastąpiła w czasie bitwy bitewnej, natomiast Brytyjczycy ponieśli większość strat z rąk milicjantów i Amerindian, którzy osłaniali odwrót regularnych żołnierzy. Śmierć generała Montcalma i generała Wolfe’a nastąpiła mniej więcej w tym samym czasie. Bitwa na Równinie Abrahama trwała około dwóch godzin, jeśli weźmie się pod uwagę wydarzenia, które nastąpiły po niej od godziny 10 rano: dwie szarże bitwy rozbitej, Francuzów i Brytyjczyków, oraz około półtoragodzinną strzelaninę między Brytyjczykami a franc-tireurs. Historyk D. Peter McLeod szacuje czas trwania bitwy na około osiem godzin, uwzględniając wszystkie wydarzenia militarne dnia, od ataku na placówkę Vergor o 4:00 rano do ostatnich wystrzałów armatnich, które zmusiły żołnierzy brytyjskich do odwrotu do ujścia rzeki St. Charles o 12:00. Po klęsce na Równinie Abrahama 13 września 1759 roku oddziały francuskie i kanadyjskie rozproszyły się; Montcalm, śmiertelnie ranny, zdołał wraz z częścią towarzyszy wycofać się do Quebecu. Bougainville, Lévis i oddziały wycofały się w kierunku Montrealu, podczas gdy gubernator Nowej Francji, Pierre de Rigaud de Vaudreuil, porzucił wybrzeże Beauport i udał się na zachód, by dołączyć do Lévisa i Bougainville’a.
Poddaj się
Vaudreuil wysłał wiadomość do Ramezaya, informując o jego wycofaniu się i instruując go, by bronił miasta, dopóki „nie zabraknie mu zapasów”, w którym to momencie musiał wybrać najbardziej honorowy sposób zaproponowania swojej kapitulacji. Brytyjczycy, kontrolujący teraz równiny, sprowadzili ciężką artylerię, w tym dwanaście dział 24-funtowych, duże moździerze i czterocalowe haubice, aby zbombardować miasto. Bateria na przeciwległym brzegu w Pointe de Lévis uniemożliwiła już obrońcom miasta pozostanie w jego murach. Wiceadmirał Saunders, który do tej pory trzymał swoje największe okręty w dole rzeki, teraz przyprowadził siedem swoich najpotężniejszych jednostek, aby dołączyć do fregat znajdujących się już w basenie. Brytyjczykom bardzo zależało na szybkim załatwieniu spraw przed nadejściem zimy, a ten pokaz siły miał ułatwić szybką kapitulację.
Po bitwie Ramezay miał 2200 ludzi, w tym 330 żołnierzy francuskich, 20 artylerzystów, 500 marynarzy i 1300 milicjantów, a także 4000 mieszkańców. Ramezay szacował, że wystarczy mu żywności na osiem dni. Do 15 września otrzymał protest od niektórych najważniejszych mieszczan, którzy prosili go o kapitulację, zamiast ryzykować splądrowanie miasta. Ramezay zwołał radę wojenną, dając wszystkim możliwość przedstawienia swoich poglądów. Tylko jeden, Louis-Thomas Jacau de Fiedmont, był przeciwny poddaniu się. Podsumowując, Ramezay powiedział: „Biorąc pod uwagę instrukcje, które otrzymałem od markiza de Vaudreuil i niedostatek dyspozycji, potwierdzony przez zwroty z poszukiwań, które przeprowadziłem, dochodzę do wniosku, że należy starać się uzyskać od wroga najbardziej honorową kapitulację”. W sumie 24 notabli z Quebec City, w tym kupcy, oficerowie milicji i urzędnicy, spotkali się w częściowo zniszczonej rezydencji François Daine’a, porucznika generalnego Provost of Quebec. Członkowie zgromadzenia podpisali petycję, w której prosili Ramezaya o negocjacje w sprawie oddania Québecu. Daine jeszcze tego samego dnia dostarczył mu prośbę osobiście.
Poddanie Quebecu
Po zasięgnięciu opinii notabli miasta Montreal, opinii swojego sztabu i zgodnie z instrukcjami sztabu markiza de Vaudreuil, Jean-Baptiste Nicolas Roch de Ramezay (porucznik króla, który zapewniał obronę miasta) wynegocjował poddanie miasta z przedstawicielami korony brytyjskiej: Charlesem Saundersem i Georgem Townshendem.
Upadek Montrealu (1760)
Chevalier de Lévis, który od śmierci Montcalma dowodził wojskami francuskimi, zorganizował ofensywę na Quebec. Dzięki zwycięstwu w bitwie pod Sainte-Foy ( ale ofensywa brytyjska na Montreal i obecność floty brytyjskiej na Św. Wawrzyńcu zmusiła siły francuskie do wycofania się. Kapitulacja Montrealu została podpisana przez generała-gubernatora Pierre’a de Rigaud de Vaudreuil i generała-majora Jeffreya Amhersta, w imieniu koron francuskiej i brytyjskiej, 8 września 1760 roku.
Ostatnie bitwy i traktaty pokojowe (1762 – 1763)
Ale wojna nie była całkowicie zakończona, szczególnie w Nowej Fundlandii – bitwa pod Signal Hill 15 września 1762 roku zakończyła się brytyjskim zwycięstwem, które doprowadziło do upadku miasta St John trzy dni później (które Francuzi zdobyli kilka tygodni wcześniej w ostatecznym wysiłku morskim).
Na mocy Traktatu Paryskiego podpisanego w 1763 roku między Francją a Wielką Brytanią, ta ostatnia otrzymała od Francji Île Royale, Isle Saint-Jean, północną Acadię, Quebec, basen Wielkich Jezior i wszystkie francuskie terytoria na wschód od Missisipi. Ale Francja odzyskała również terytoria w Ameryce, takie jak jej terytoria w Indiach Zachodnich, a także Saint-Pierre-et-Miquelon (które utraciła w 1713 roku).
Strata „kilku akrów śniegu” dla Francji?
Wraz z cesją Luizjany na rzecz Hiszpanii (aby zrekompensować jej utratę Florydy), obecność Francji w Ameryce Północnej niemal całkowicie ustała (pozostało jedynie Saint-Pierre-et-Miquelon). Francuscy intelektualiści, a także najwyżsi urzędnicy państwowi, z Étienne de Choiseul na czele, uważali cesję Kanady za wydarzenie nieistotne, utratę owych „kilku akrów śniegu”, z których Voltaire jest rozbawiony w Candide. Dla rządu francuskiego istotną sprawą było odzyskanie wysp Indii Zachodnich, bogatych producentów cukru i kawy, których wartość ekonomiczną uważano za znacznie większą niż Nowej Francji.
Nie jest jednak pewne, że cała opinia francuska podzielała „bez wyrzutów sumienia i żalu” (André Zysberg) likwidację Kanady. Na przykład paryski mieszczanin Edmond Barbier w swoim Dzienniku analizował sytuację w sposób przejrzysty: „Anglicy oblegali miasto Quebec i w końcu je opanowali. Kapitulacja, z honorami wojennymi, datowana jest na 18 września. W ten sposób są w posiadaniu całej Kanady, której strata jest dla nas znaczna, a dzięki przewadze marynarki zajmą wszystkie nasze posiadłości w Ameryce, jedną po drugiej, i w końcu zajmą się całym handlem.
Źródła i bibliografia
Dokument wykorzystany jako źródło do tego artykułu.
Linki zewnętrzne
Źródła
- Guerre de la Conquête
- Wojna o panowanie w Ameryce Północnej
- Gilles Archambault, « La question des vivres au Canada au cours de l’hiver 1757-1758 », Revue d’histoire de l’Amérique française, vol. 21, no 1, 1967 (ISSN 0035-2357 et 1492-1383, DOI 10.7202/302643ar, lire en ligne, consulté le 3 décembre 2017)
- http://www.salic-slmc.ca/showpage.asp?file=histoire_ling/intro_fr_en/guerre_sept_ans&language=fr&updatemenu=true.
- a b et c Zysberg 2002, p. 239-240.
- Brumwell, S. 24–25.
- Brumwell, S. 26–31.
- ^ Brumwell, pp. 26–31, documents the starting sizes of the expeditions against Louisbourg, Carillon, Duquesne, and West Indies.
- ^ Brumwell, pp. 24–25.
- ^ Québec, ville militaire (1608-2008), Montréal: Art Global, 2008, p. 140
- ^ Luc Lépine, 1997, Organisation militaire de la Nouvelle-France
- ^ Chartrand, Québec 1759, p. 31
- Brumwell, 2006, pp. 24—25.
- Brumwell, 2006, p. 315.
- George D. Moller. American Military Shoulder Arms, Volume I: Colonial and Revolutionary War Arms. — UNM Press, 2011. — С. 471. — ISBN 9780826349965.
- Clodfelter, M. Warfare and Armed Conflicts: A Statistical Encyclopedia of Casualty and Other Figures, 1492–2015. — Jefferson, North Carolina: McFarland, 2017. — С. 122. — ISBN 978-0786474707.